Dzisiaj prezentujemy Henryka Gałę bardziej z prywatnej strony. W artykule Wojciecha Chamryka znajdziemy odpowiedź dlaczego poeta przeniósł się z Wrocławia do Łomży a potem wybrał Drozdowo na swój artystyczny azyl. Zdjęcie pochodzi z archiwum prywatnego autora.
W roku 1976, urzeczony pięknem nadnarwiańskiej przyrody, porzucił małą stabilizację ery Gierka i pewną posadę w dużym mieście, przeprowadzając się do Łomży z żoną Ireną i maleńką córką Aleksandrą.
– Pomyślałem sobie, że jeszcze mogę coś w swoim życiu zmienić tak zasadniczo, żeby po prostu to życie się odmieniło – wspominał Henryk Gała w roku 2013. – Żebym nie przenosił się we Wrocławiu do kolejnych, coraz bardziej „luksusowych” mieszkań, żebym nie był skazany na tę jedną drogę, nieco swobodniejszego życia. Łomża była wówczas powiatową mieściną, ale już z pewnym, znaczącym dorobkiem kulturalnym. Przede wszystkim wokół biblioteki, dzięki pani Helenie Czernekowej, powstały towarzystwa naukowe, jak Towarzystwo Języka Polskiego, Towarzystwo Historyczne. Wcześniej istniało już Łomżyńskie Towarzystwo Naukowe. I to był już taki ponadpowiatowy dorobek, wynikający z pewnych, dawnych dokonań w carsko-gubernialnej Łomży. Drugim bardzo znaczącym elementem tej ponadpowiatowości było Towarzystwo Przyjaciół Ziemi Łomżyńskiej, ponieważ jego członkami byli profesorowie, działacze, ludzie znaczący w ówczesnej Polsce. A kiedy przyjechałem tu na imprezę literacką, zaproszony przez wojewodę łomżyńskiego Jerzego Ziętarę, uderzyło mnie to, że istnieje tutaj takie właśnie towarzystwo, jakich w kraju były wtedy setki, ale z którego opinią liczą się władze wojewódzkie! Wpływał na to autorytet członków TPZŁ, dzięki czemu miało ono pewien wpływ nawet na partyjne rządy. Były to więc dwie rzeczy, dzięki którym można było powiedzieć, że Łomża nie była wtedy takim tuzinkowym, powiatowym miasteczkiem. Natomiast reszta rzeczywiście była po prostu biedna. Dlatego Święto Kultury Staropolskiej, które wtedy odbywało się w Łomży, było takim hasłem, jak gdyby do skoncentrowania wszystkich sił, aby tę Łomżę pokazać gdzieś dalej, niż tylko w najbliższej okolicy. Łomży oczywiście przeszkadzało cały czas, że nie umiała pokłonić się na wschód, to znaczy w stronę Białegostoku i grawitowała raczej na południowy zachód, w kierunku Warszawy, co było zarówno ludzko jak i historycznie głęboko uzasadnione. I przyjechałem do miasta, w którym jedno z dwóch kin, „Millenium”, było jeszcze ogrzewane piecem kaflowym, o którym niewiele słyszałem i wiedziałem.
Jak wspomina Irena Józefowicz-Gała przygotowania do przeprowadzki rozpoczęli 23 maja 1976 roku, a do Łomży zjechali w sierpniu, lokując się w mieszkaniu przy ul. Wojska Polskiego 31/26.
Już wtedy mieli jednak upatrzoną i szybko kupioną działkę w Drozdowie, przy ul. Kraska 34; początkowo pod uwagę była brana też inna, leżąca naprzeciwko cmentarza przy ulicy Głównej, ale stanęło na tej w bardziej zacisznej i malowniczej okolicy, z bajecznym widokiem na rozlewiska Narwi. Budowa wymarzonego domu trwała z perypetiami kilka lat, co Henryk Gała opisał w humorystycznym tekście, dostępnym w formie maszynopisu. Przeprowadzka miała miejsce w roku 1982; wiele prac, nie tylko wykończeniowych, bo choćby ułożenie parkietu oraz meble, np. do pokoju córki, poeta wykonał osobiście. Zamieszkując na wsi i zajmując się uprawami, choćby orzecha włoskiego, musiał też spełnić określone wymogi, dlatego w roku 1983 został członkiem Wojewódzkiej Spółdzielni Ogrodniczo-Pszczelarskiej w Łomży.
Wiersz “Nowe fragmenty domu” czyta Weronika Łada