“Pomysł na powieść „Dzieci oceanu” pojawił się, kiedy byłem w Nowej Zelandii, kręcąc zdjęcia do filmu „Wygrać z przeznaczeniem” – mówi Marek Lechowicz. – Zafascynowała mnie tamtejsza przyroda i koegzystencja ludzi z naturą. Połączyłem też pewne fakty i uwarunkowania geograficzne, bo Polska i Nowa Zelandia leżą na globie, mniej więcej, podobnie – tyle, że na innych półkulach, ale od równika jesteśmy oddaleni praktycznie tak samo. Poza tym mówimy w Europie o Australii czy Nowej Zelandii, że to antypody, a dla Nowozelandczyka to my jesteśmy na antypodach. Chciałem więc pokazać, że natura, niezależnie od tego gdzie istnieje, koegzystuje z ludźmi, że tak naprawdę jesteśmy tylko małą cząstką, podległą tej naturze, a nie odwrotnie, nawet jeśli człowiek stara się być wobec niej osobą nadrzędną, jako ten naczelny homo sapiens”.